26 października w piątek, w radiowej Trójce, dziennikarz anonsował audycję poświęconą twórczości Agnieszki Osieckiej. Cytuję z pamięci: „Zapraszam do wysłuchania programu o pięknie wierszy i tekstów Agnieszki Osieckiej. Może zresztą zostało to źle powiedziane, bo przecież coś takiego jak piękno samo w sobie nie istnieje, to sam człowiek decyduje o tym co jest piękne, ale audycja będzie ze względu na osobę poetki ciekawa.”
Zatrzymajmy się przy tym wynurzeniu, bo jego konsekwencje są poważne, i ich uświadomienie sobie diagnozuje rozpadanie się na naszych oczach ładu cywilizacyjnego.
Przedstawiony przez dziennikarza pogląd jest sprzeczny z fundamentalną ideą Zachodu, tkwiącą w założeniu, że to nie człowiek stworzył świat, lecz że został w nim stworzony, i w związku z tym musi respektować wartości zastane przez siebie w świecie. To, co służy istnieniu jest dobre. Siostrzanymi pojęciami Dobra są Piękno i Prawda, znane nawet zwierzętom.
Przyrodnik Konrad Lorenz opisał kiedyś zaloty akwariowych cierników (rybki te, w moich latach szczenięcych popularne w Wildze i Uldze, zwane były w Garwolinie kozyrami). Do pięknej samiczki (a więc samiczki zdrowej, nacechowanej cechami korzystnymi gatunkowo, uosabiającej esencjonalną „samiczkowatość ciernikowatą”) zalecało się wiele samczyków, do brzydkiej – żaden. Woleli zginąć w konkurach o piękną, niż wmawiać sobie, że brzydka jest piękna. Widać więc, że zasada Piękna (Dobra, Prawdy) rządziła nimi, a nie one nią. Człowiek jest również stworzeniem jako te rybki, i powinien respektować nadane reguły życia (dekalog), a nie buntować się przeciw nim, bo choć taki prometejski bunt „człowieka-boga” tworzącego po swojemu „lepszy” świat zapowiada się patetycznie, kończy jako farsa. (pisaliśmy o tym 30.III ). Oczywiście współczesna partia przeciwników Pana Boga maniakalnie relatywizuje Prawdę, Dobro i Piękno, bo doskonale rozumie, że są to bezosobowe cienie Stwórcy.
Postmodernistyczny pogląd, że każdy może sobie wygodnie ustalać co jest piękne, z zakażonych nim elit zstępuje coraz niżej. Kilka lat temu, przed wywiadówką w garwolińskiej szkole widziałem wystawę rysunków na temat „Czym jest Piękno”, i niestety wszystkie prace dzieci powtarzały tezę, że piękno jest kwestią indywidualnego upodobania. Ani jedno dziecko nie powieliło k l a s y c z n e g o kanonu piękna Greków (Wenus z Milo, Apollo belwederski), Włochów (Dawid Michała Anioła), czy przykładu harmonijnej proporcji (Partenon na Akropolu), przez pryzmat których ukazuje się pełnia harmonijnego współbrzmienia ducha i ciała człowieka, pokoju wewnętrznego, prostej wzniosłości. A mnie w komunizmie w V klasie tego kanonu jednak uczono, i w naszej klasie niektóre dzieci wspomniałyby klasyczny wzorzec.
Poważne czy niepoważne rozgłaszanie przez dziennikarzy, że „człowiek sam decyduje co jest piękne” rozmontowuje w świadomości zbiorowej przeświadczenie o istnieniu archetypowego kanonu Piękna, i sprawia w świecie w którym „wszystko wolno”, że ludzie stają się bezbronni wobec fałszywych wizji narzucanych przez propagandę. Bez żartów – czy można przyznać rację ludziom, którzy sami uznali się za „pięknych nadludzi”, a uznanych przez siebie za „brzydkich podludzi” gnali do komór gazowych? Nie.
Czas Garwolina tymczasem będzie kontynuował edycje fragmentów „Języka wzorców”, rozpowszechniając wiedzę o istnieniu obiektywnych zasad pięknego zagospodarowania przestrzeni. Będziemy też przypominać niewątpliwie piękne wiersze. Gadanina chłopków-roztropków skonfederowanych z relatywistami przeciwko ich obopólnemu kłopotowi jakim jest boskie Piękno – jest tylko gadaniną.
Andrzej Dobrowolski
Poznanie dobra i zła
Poznanie dobra i zła jest nam dane w samym biegu krwi.
W tuleniu się dziecka do matki, bo w niej bezpieczeństwo i ciepło.
W strachach nocnych, kiedy byliśmy mali, w lęku przed kłami
zwierząt i ciemnym pokojem,
W młodzieńczych zakochaniach, kiedy spełnia się dziecinna lubość.
I czyż tak skromne początki obrócimy przeciwko idei?
Czy raczej powiemy, że dobro jest po stronie żywych,
A zło po stronie zagłady, która czyha, żeby nas pożreć?
Tak, dobro jest spokrewnione z bytem, a lustrem zła jest niebyt.
I dobro jest jasność, zło ciemność, dobro jest wysokość, zło niskość,
Wedle przyrody ciał naszych, naszego języka.
Podobnie z pięknem. Istnieć nie ma prawa.
Nie tylko żadnej w nim racji, ale argument przeciw.
A jednak jest niewątpliwe i różni się od brzydoty.
Ten wrzask ptaków za oknem kiedy witają ranek,
I na podłodze jarzą się pręgi, tęczujące, światła,
Albo horyzont z linią falistą u styku brzoskwiniowego nieba
i ciemnoniebieskich gór –
Czyż to nie było od wieków, tak jak jest dzisiaj, wzywane,
Niby tajemnica, która jeszcze chwila, a nagle się odsłoni,
I stary artysta myśli, że całe życie tylko wprawiał rękę,
Dzień więcej, a wejdzie w sam środek jak do wnętrza kwiatu.
I dobro jest słabe, ale piękno silne.
Niebyt szerzy się i spopiela obszary bytu
Strojąc się w barwy i kształty, które udają istnienie.
I nikt by go nie rozpoznał, gdyby nie jego brzydota.
Kiedy ludzie przestaną wierzyć, że jest zło i jest dobro,
Tylko piękno przywoła ich do siebie i ocali,
Żeby umieli powiedzieć: to prawdziwe, a to nieprawdziwe.
Czesław Miłosz
„Możliwość sprzedania publiczności jakiegokolwiek artefaktu jako dzieła sztuki jest zjawiskiem typowo demokratycznym.
Epoki demokratyczne, kiedy uchylają wszelkie wzorce, pogłębiają brak pewności w kwestiach gustu.
Jeśli nawet pojawienie się znakomitego dzieła sztuki jest w demokracji możliwe, to sztuka mniejszego formatu ginie, a mnożą się ekstrawagancje.
Natomiast tam gdzie istnieje autorytet, nie jest łatwo mieć upodobanie w dziełach dziwacznych, zaś smak – jeśli chodzi o dzieła współczesne – jest nieomylny, a pomniejsza sztuka rozkwita.”
Mikołaj Davila